Zygmunt Freud i psychoanalityczna teoria osobowości
Hipnoza była jednym z korzeni, z których wyrosła zawansowana metoda terapeutyczna – psychoanaliza.
Zygmunt (Sigmund) Freud swoje pierwsze doświadczenia niefarmakologicznego leczenia zaburzeń psychicznych zbierał właśnie stosując hipnozę. Pracując z Eugenem Breuerem, twórcą metody katharsis, używał hipnozy w celu przywoływania u pacjenta wspomnień, które okazywały się istotne w genezie danego zaburzenia. Najbardziej znaną w tym pierwszym okresie pacjentką leczoną przez Breuera, a następnie przez niego opisaną była Anna O. – czyli, jak to obecnie wiemy, Berta von Pappenheim. Cierpiała ona na różnego rodzaju konwersje histeryczne („konwersja” jest powszechnie stosowanym w psychiatrii pojęciem wprowadzonym przez Freuda), a więc zaburzenia somatyczne uwarunkowane psychologicznie. W jej przypadku były to: paraliże (a w zasadzie pseudoparaliże), zaburzenia mowy i widzenia. Ponadto była ona przypadkiem dysocjacyjnego zaburzenia tożsamości („podwójna osobowość”). Anna O. została w dużej mierze wyleczona, gdy powróciła pamięcią do pewnych przeżyć z przeszłości, związanych przede wszystkim z osobą ojca, którego pielęgnowała do jego śmierci. Chodziło przede wszystkim o jej ambiwalencję wobec niego – kochała go a zarazem nienawidziła z powodu swego z nim związania.
Hipnoza była także jednym ze źródeł, które umożliwiło Freudowi zbudowanie psychoanalitycznej teorii osobowości. Znany jest eksperyment hipnotyczny, który naprowadza na co najmniej dwa fundamentalne dla teorii psychoanalitycznej elementy. Eksperyment ten ukazuje działanie sugestii pohipnotycznej, czyli wpływu sugestii podanej w hipnozie na zachowanie się już po wybudzeniu z transu. Wygląda on mniej więcej w ten sposób: osoba pogrążona w transie hipnotycznym otrzymuje sugestię, że po wybudzeniu, na określony sygnał hipnotyzera (np. dotknięcie przez niego własnego krawata), otworzy leżący w pobliżu parasol. I cóż się dzieje po seansie? Osoba, już teraz w pełni świadoma, zaraz po tym jak hipnotyzer pogładził swój krawat staje się niespokojna, wzmaga się jej ruchliwość i zainteresowanie stojącym obok parasolem. Nagle chwyta go i otwiera. Zapytana, dlaczego to robi, odpowiada coś w rodzaju, że chciała sprawdzić, czy aby nie jest on zepsuty, bo przecież może dziś spaść deszcz itp. Czego uczy opisany eksperyment? Ukazuje to, co dla psychoanalizy podstawowe: możliwość istnienia nieuświadomionych motywów zachowania. Ponadto ujawnia zjawisko, które Freud nazwał wtórną racjonalizacją: osoba nie była świadoma tego, dlaczego otwiera parasol w pomieszczeniu – jednak wyjaśniła sobie swoje działanie w sposób czysto racjonalny, jako konieczność sprawdzenia jego funkcjonalności. My zaś wiemy, że w rzeczywistości jej zachowanie było wynikiem istniejącego w niej imperatywu zaszczepionego na drodze sugestii. Oba opisane czynniki (nieświadoma motywacja i wtórna racjonalizacja) funkcjonują w normalnym życiu psychicznym każdego z nas.
Metoda Freuda ewoluowała i wkrótce porzucił on stosowanie transu hipnotycznego. Stało się tak, dlatego, że konsekwentnie podążał w kierunku całościowego poznania i analizy psychiki pacjenta. Nie mógł więc pomijać i obchodzić tego, co już w trakcie pracy przy pomocy hipnozy począł określać jako „opór”. Od hipnozy, jako metody uzyskiwania materiału psychologicznego, przeszedł do metody opracowanej przez siebie: wolnych skojarzeń. Metoda wolnych skojarzeń nie narodziła się od razu, lecz wyewoluowała z metody katharsis i sugestii hipnotycznej. Był bowiem okres, gdy Freud stosował nie całkiem „wolne” skojarzenia – przykładał pacjentom rękę do czoła i sugerował, że oto pojawi się ważne wspomnienie, fantazja, skojarzenie.
Prowadzenie przez pacjenta wolnych skojarzeń Freud określił mianem zasady podstawowej psychoanalizy. Pacjent był zobowiązany do tego, aby mówić wszystko, co pojawi się w jego myślach, bez dokonywania cenzury. Aby ten trudny wymóg stał się bardziej możliwy Freud zastosował pozycję leżącą (początkowo na dywanie w jego pokoju). Pozycja taka skłania do regresji poprzez porzucenie społecznych nawyków, związanych z postawą, jaką zwykle przyjmujemy w obecności innych – staniem lub siedzeniem. Regresja w tym przypadku to tyle, co zagłębienie się w siebie, dopuszczenie do głosu nieakceptowanych impulsów, infantylnych fantazji i pragnień, które każdy z nas posiada. Dodatkowo Freud umieścił siebie poza wzrokiem pacjenta, siadając za nim. W ten sposób chciał uniknąć krępowania, czy nawet sugerowania pacjenta widokiem i postawą analityka.
Pojęcie nieświadomości jest z pewnością najbardziej fundamentalnym pojęciem psychoanalizy. Psychoanaliza to przede wszystkim teoria tego, co nieświadome oraz technika dotarcia do indywidualnej nieświadomości i jej objaśniania. Bez uznania istnienia nieświadomości oraz jej decydującej roli w kształtowaniu życia człowieka, nie byłoby psychoanalizy. Wydaje się, że na trop nieświadomości Freud wpadł przede wszystkim dzięki wspomnianym doświadczeniom z hipnozą, obserwacjom psychopatologicznym, oraz poprzez zainteresowanie snami. Freud, prawdopodobnie jako pierwszy uczony od czasów starożytnych, uznał wagę marzeń sennych dla zrozumienia życia człowieka. Jednak w przeciwieństwie do Artemidora i jemu podobnych, nie rozumiał snów jako opowieści o świecie lub losie człowieka, lecz widział w nich opis ludzkiego wnętrza. Sny ukazał jako zakodowane przekazy, ekspresję nieświadomego. Oczywiście marzenie senne nie jest obrazem nieświadomości „samej w sobie” – gdyż ta zdaje się być tak wielowymiarowa, że prawdopodobnie, ani obrazowo ani werbalnie, niewyrażalna – jest ono jednak „bardzo blisko” nieświadomości, gdyż budują je wpływy nieświadomych pragnień i impulsów. Siły te ścierają się ze sobą nawzajem oraz z tym, co Freud określił mianem cenzury sennej. Cenzura modyfikuje i przetwarza nieświadome popędy, fantazje i pragnienia w taki sposób, aby stały się bardziej strawne dla świadomości. Bo przecież ostatecznie to świadomość jest adresatem snu – mamy możliwość pamiętania swoich snów po obudzeniu.
Analiza treści wolnych skojarzeń, wraz analizą snów, a także przejęzyczeń, pomyłek, a wkrótce i przeniesienia stała się drogą do poznania nieświadomości pacjenta, jego das Es (To, Ono; w angielskich tłumaczeniach Freuda „id”), czyli obszaru, który bez naszej wiedzy steruje naszym życiem. Freud twierdził, że to, co nieświadome działa na nas o wiele silniej niż wspomnienia uświadomione. Dlatego za podstawowy czynnik leczący – przynajmniej w początkowym okresie – uznał uświadomienie. Zgodnie z jego słynnym zdaniem: „Gdzie było To niech będzie Ja”.